W Karwii, zaszedłem tylko do kościółka, i niestety tylko pooglądać, bo przemoczony miałem nadzieję się odsuszyć na plebanii, ale nikogo nie zastałem. A chciałbym tam kiedyś na Mszę trafić, bo letni ołtarz jest z boku, na piętrze, jakoby na zadaszonym balkonie. Osobliwe! (zobaczycie na zdjęciach). Przed wyjściem z Karwii jeno dobra wiadomość - rozmawiałem telefonicznie z Morskim Oddziałem Straży Granicznej, dostając zapewnienie o czuwaniu nad moją wędrówką i pomocą różnoraką mijanych Placówek.
No i dalej w piach. Wietrzycho było tak silne (no i zachodnie, wiadomo...), że znów "straszyłem" ludzi moim wcieleniem człowieka w masce, ale piach sobie wiele z tego nie robił. Mimo kaptura, okularów przeciwsłonecznych i szalokominiarki (chwała za ten wynalazek, tak ogólnie, i szczególnie - w wersji letniej) na końcu i tak mam zawsze pełno piasku na twarzy. Imperium duumwiratu Piasku i Wiatru atakowało wściekle, ale i tym razem Rebelianci przetrwali. I przebyli w tych niegościnnych warunkach, niczym na Tatooine, około 24 kilometrów (licząc powrotkę za zgubą). "Najlepszy" jest ten szok termiczny, kiedy się schodzi z plaży, na której mimo bluzy i polaru było zimno, a nagle między drzewami śladu po wietrze nie zostaje i okazuje się, że słońce jest tak silne, że momentalnie jest się spoconym. Nie wiadomo co gorsze...
Najgorsze to jednak jest dowiedzieć się, jak można zbudować most, który dzieli... W Dębkach, do których wreszcie dotarłem, mieści się Ośrodek Rekolekcyjno-Wczasowy Zmartwychwstańców. W Dębkach rezydują również Siostry Zmartwychwstanki. "Rekolekcyjno-wczasowy" - to już idąc tam myślałem sobie, że gdzie jak gdzie... W dodatku zaszedłszy widzę gigantyczny dom i nawet na płocie przy furtce napis, że przyjmują także świeckich, i na indywidualne rekolekcje... Wszystko bym zrozumiał, brak miejsc lub inne logiczne wyjaśnienie, ale - "Szczęść Boże, czy znalazłoby się miejsce na nocleg dla pielgrzyma?" - "Nie." - nie pojmuję. I to przez domofon! Nikt do mnie nie wyszedł, nie zainteresował się, listu od mego Proboszcza oglądać nie chcieli. Tylko obojętne "nie" i kropka. Jak przedziwne wobec całej otwartości i ciepła we wszystkich plebaniach, które dotąd odwiedziłem. I nawet te Siostry Zmartwychwstanki, do których zaszedłem później, wykazały się zainteresowaniem, sprawdziły czy nie ma nic wolnego ( no ale niestety miały komplet w pokojach gościnnych). Ale można odmówić grzecznie i miło? Można. Ale można też oschle i ozięble... No cóż... Kolejne planety dołączają do Separatystów... ;-)
Na szczęście po długim szukaniu znalazłem nocleg za 25 zł (z pościelą byłby za 30), w starym niewyremontowanym domku, więc bez luksusów, ale sen miałem dobry. A i z matką właścicielki ciekawie sobie porozmawiałem o Dębkach i o Warszawie, gdzie i ona mieszka. A pozytywnym akcentem na koniec dnia była lodziarnia "Pod Papugami", gdziem zjadł gofra i wypił shake'a toffi, wszystko dobre, ale przede wszystkim pochwalić trzeba obsługę! Przemiłe panny, w tym jedna zwróciła szczególną uwagę Wilka, bo mimo późnej pory do każdego klienta (a chwilę dobrą tam siedziałem, więc się napatrzyłem) się uśmiechała, a najsłodziej do dzieci :-) Pamiętajcie więc - w Dębkach odwiedźcie lodziarnię "Pod Papugami" (przy ulicy Spacerowej, vis a vis pizzerii "La Costa"), a Zmartwychwstańców omińcie łukiem, nie dając się zwieść hasłu na ich ulotce - "Bądź jak most, który łączy" (to znaczy - Wy bądźcie! ale oni budują mosty wzdłuż rzeki, zamiast w poprzek, więc most im w oko:) Jednak do drewnianego kościółka pod wezwaniem Matki Bożej Częstochowskiej, z 1935 roku, który jest obok tego ośrodka, zajść warto!
A co było świetnego w Dębkach rano - to już w następnym odcinku tej blogo-noweli.
Niech Moc będzie z Wami!
(O! I to mi przypomniało, że na tym koncercie psalmów żydowskich, jeden z muzykantów wyjaśnił, że ów zwrot znany głównie z Gwiezdnych Wojen, pochodzi z tradycyjnego żydowskiego pozdrowienia na pożegnanie:)
Bilans dnia: 24,6 km
Do tej pory: 141,48 km
Średnia prędkość: ~2.4 km/h
(zwracam tylko uwagę, że te średnie prędkości to nie samego marszu, a całego dziennego przebiegu, tzn. że gdyby odjąć postoje i popasy, to by się okazało, że aż tak wolno nie człapię;)
Pozdrowienia: dla Sióstr Zmartwychwstanek z Dębek i sympatycznego księdza-urlopowicza spotkanego przed ich domem; dla pięknych i miłych panien (nie, nie z Wilka:) z "Pod Papugami" oraz dla uczynnego pana z IT, też w Dębkach.
Pokaż Wilcze Włóczęgi - polskie WYBRŻEŻE cz.I (2012) - szczegółowa na większej mapie